środa, 15 maja 2013

Podróż marzeń - Hiszpania. Zbliż Europe z Fujifilm


Jako, że sport i fotografia to całe moje życie, swoją podróż marzeń chciałabym zorganizować właśnie w tym klimacie. W tej dziedzinie niewątpliwie potrzebne są duże ogniskowe i do tego rodzaju fotografii chciałabym przetestować aparat Fujifilm z 50-krotnym zoomem. Od zawsze moim największym marzeniem było odwiedzenie stolicy europejskiego, a nawet światowego futbolu. Hiszpania. Reprezentacja tego kraju dokonała rzeczy niebywałej – utrzymanie mistrzostwa Europy oraz Mistrzostwo Świata. Nigdy nie było dane mi odwiedzić tego kraju, dlatego jest to cel nr 1 mojej podróży na tym etapie kariery zawodowej. Myślę, że każdy fan piłki nożnej chciałby chociaż raz odwiedzić to magiczne miejsce. W Hiszpanii nie wszystko jednak kręci się wokół futbolówki. Jest wiele innych atrakcji i sportów wartych mojej uwagi. Ponadto chciałabym troszkę lepiej poznać kulturę i tradycje tego pięknego kraju, a także skosztować miejscowej kuchni, poznać nowych ludzi i podszkolić język, którego naukę przerwałam kończąc szkołę średnią. No i oczywiście wykonać super fotorelację, która będzie dla mnie pamiątką na całe życie.

Swoją przygodę zaczęłabym od Barcelony i tu też chciałabym zatrzymać się na początku pobytu. Wybrałam to miasto ponieważ, właśnie w stolicy Katalonii znalazłam najwięcej interesujących mnie atrakcji w dziedzinie sportu, kultury i fotografii.  Na miejsce zakwaterowania wybrałabym jakiś przyjemny hotelik, najlepiej blisko plaży. Jedynym, z najważniejszych czynników decydujących o wyborze miejsca jedynie „do spania”, (bo nie mam zamiaru spędzać czasu w hotelu) to wliczenie w cenę kosztów śniadania i kolacji, ponieważ cały tydzień chciałabym próbować wszystkiego tylko z kuchni hiszpańskiej. 

Pierwszy dzień spędziłabym głównie na zakwaterowaniu i na rozejrzeniu się po okolicy i zapoznaniem z nowym miejscem i zabytkami. Chciałabym również dowiedzieć się dokładnie o możliwych i aktualnych wydarzeniach sportowych, na które mogłabym się akredytować na podstawie własnej legitymacji prasowej (jako fotoreporter). Wieczorem chciałabym uczestniczyć w słynnym pokazie fontann. Jest to pokaz niesamowitej gry światła, wody i muzyki. Idealna sytuacja, aby przetestować aparat do fotografii nocnej, którą również uwielbiam, ale niezbyt dużo o niej jeszcze wiem.

http://poloniabarcelona.pl/wp-content/uploads/2012/08/font_magica_barcelona.jpg

Kolejny dzień pobytu w Barcelonie zaczęłabym od wyprawy na Morze Śródziemne i kursu nurkowania. Fotografia podwodna, to kolejna rzecz której na pewno chciałabym spróbować, nawet w polskich jeziorach. Niestety póki co jestem na etapie zbierania pieniędzy na odpowiedni sprzęt potrzebny do fotografowania w wodzie. Nowy Fujifilm pomógłby mi w dojrzeniu nawet najmniejszej rybki w rafie. Zaraz po obiedzie i sjeście wybrałabym się do świątyni piłki nożnej – Camp Nou. Stadion aktualnie najlepszej na świecie i za razem mojej ulubionej drużyny. Jako transportu, użyłabym komunikacji miejskiej. Jeśli byłaby taka możliwość i w czasie mojego pobytu rozgrywane byłyby jakieś spotkania, z chęcią złożyłabym wniosek akredytacyjny na mecz, aby przetestować 50-krotny zoom którym dysponuje Fujifilm SL1000. Duże zbliżenia są niezbędne przy fotografowaniu sportu, zwłaszcza piłki nożnej. Na pewno odwiedziłabym też trening piłkarzy FC Barcelony oraz konferencję prasową. Możliwość bliskiego spotkania z piłkarzami pozwoliłaby mi na zdobycie wymarzonych autografów. Chciałabym także odwiedzić muzeum, które znajduje się na stadionie.

http://i2.pinger.pl/pgr43/00aa3ddb002415084df4abf2/camp-nou11.jpg

Po odespaniu dnia pełnego wrażeń, zjedzeniu pysznego hiszpańskiego śniadania, zaczęłabym kolejny pasjonujący dzień pod znakiem kultury. Flamenco – niezwykłe zjawisko łączące ze sobą muzykę, śpiew, taniec oraz piękne kolorowe stroje. Taniec ten opowiada zawsze jakąś historię, a specyficzne ruchy ciała wyrażają emocje i przekazują nam pewne informacje. Wymaga to niesamowicie wyćwiczonego i wytrzymałego ciała. Wszystkie te uczucia i stany emocjonalne tancerzy chciałabym uwiecznić na swoich zdjęciach.
Po zjedzeniu na obiad pysznej Paelli, chciałabym spędzić trochę czasu na plaży, również z aparatem. Chciałabym trafić na trenujących surferów. Kolejny sport, który mnie intryguje i którego miałam szansę spróbować osobiście. Niepowtarzalna okazja aby zrobić świetne zdjęcie surfera, który szaleje na falach przy zachodzie słońca.


http://blog.otel.com/wp-content/uploads/2012/02/Flamenco.jpg

Kolejną część mojej podróży chciałabym spędzić w Madrycie do którego przetransportowałabym się samolotem. Tam też wybrałabym się na słynną Corridę. Nie jestem zwolenniczką tego typu pokazów, ale jest to nieodłączna część tradycji i kultury Hiszpanii. Chciałabym zobaczyć jak ludzie reagują na to widowisko i czy ma ono dużo przeciwników. Jestem bardzo tego ciekawa, bo jest to dla mnie zupełna nowość i do niedawna byłam pewna, że Corrida jest już zakazana. Myślę, że każdy kto jedzie do Hiszpanii, powinien to zobaczyć i spojrzeć na to trochę z innej, subiektywnej strony. Resztę dnia chciałabym spędzić na zwiedzaniu miasta i jego zakątków. 
Piąty dzień to znów powrót do tego co kocham najbardziej – piłka nożna. Real Madryt to drużyna która odwiecznie konkuruje z katalońską FC Barceloną. Będąc w Hiszpanii, nie mogę odpuścić sobie odwiedzin na Santiago Bearnabeu. Oczywiście tak samo jak w przypadku Blau Garny głównym celem będzie zdobycie akredytacji foto na mecz, zwiedzenie stadionu i muzeum, przyjście na trening i konferencje. Po obiedzie chciałabym oddać się szaleństwu zakupów. Jestem kobietą, która wykonuje typowo męski zawód, ale to nie znaczy, że nie kocham ubrań, butów i torebek. Myślę, że Madryt to idealne miejsce na taką chwilę zapomnienia.

Szóstego dnia wybrałabym się na Gibraltar. Coś innego na zakończenie wymarzonej podróży. Niewątpliwie znakiem rozpoznawczym tego miejsca są makaki – słynne małpki, które są ulubieńcami turystów. Mówi się, że kiedy makaki znikną z wyspy, Gibraltar przestanie być kolonią brytyjską. Spotkanie z tymi nietypowymi „mieszkańcami” to na pewno niesmowite przeżycie. Chciałabym dowiedzieć się, jak radzą sobie w roli modeli przed aparatem. Na pewno chciałabym skorzystać z kolejki Cable Car Gibraltar, która wiezie na szczyt skały. Już wyobrażam sobie w jaki sposób sfotografuję zapierające dech w piersiach widoki na Costa del Sol. Podobno zwiedzanie Gibraltaru nie jest kompletne, bez odwiedzenia tzw. działa 100 tonowego, które znajduje się w Napier Battery przy Magdalena Bay. Jest to jedno z 12 dział wyprodukowanych w Wielkiej Brytanii przez W.C Amstronga w 1870 r. Działo jest najlepiej zachowane ze wszystkich. Na Gibraltarze warto jest też odwiedzić sklepy bezcłowe i dowiedzieć się nieco więcej o hiszpańskich alkoholach. Znacznie tańsza jest także elektronika, więc jest to raj dla zapalonych fotografów. Na wieczór, po powrocie do hotelu wyruszyłabym na szaloną imprezę.

Ostatni dzień przeznaczyłabym na całkowity odpoczynek, czas dla siebie oraz pożegnanie się z przygodą. Kupiłabym mnóstwo pamiątek dla siebie, znajomych i rodziny. Oczywiście znakomitym relaksem będzie plażowanie i popijanie zimnych drinków na Costa del sol.


Oczywiście każdy dzień by został podsumowany obszerną fotorelacją i wpisem na blogu. Nie ma nic lepszego niż opisywać spełnianie własnych marzeń :) Tydzień na taką wycieczkę to z jednej strony dużo, a z drugiej mało. Nigdy nie byłam w Hiszpanii więc też tak naprawdę nie wiem co przyniesie ta podróż. Mogłabym w nieskończoność opisywać co chciałabym zobaczyć, ale myślę, że na to wszystko nie starczyło by 24h w cyklu dobowym :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz