Coraz
szybciej i prężniej poszerza się seria lustrzanek Nikona. W lipcu 2009 roku
światło dzienne ujrzał następca D300. Nikon D300s to niegdyś najbardziej zaawansowana lustrzanka Nikona z matrycą o
rozmiarze APS-C. Do dziś jest to niezawodna i świetna propozycja dla
zawodowców, a także zaawansowanych amatorów. W mojej pracy fotoreportera sportu, ale także fotografa okolicznościowego szukałam czegoś, co sprosta moim wygórowanym wymaganiom. Po dokładnym zbadaniu tego
sprzętu, wiem, że dokonałam trafnego wyboru, a pieniądze nie poszły w błoto.
Od swojego
poprzednika różni się nie tylko zabiegami kosmetycznymi. Jedną z
najważniejszych, nowych funkcji jest możliwość nagrywania filmów w
rozdzielczości 720p z autofokusem i możliwością podłączenia zewnętrznego
mikrofonu. Ta opcja w zupełności wystarcza mi do nagrywania dopingu kibiców na
stadionie czy hali, kiedy nie mam pod ręką kamery. Posiada także dodatkowe
gniazdo na kartę SD, (D300 posiadał tylko CF) co znacznie usprawnia pracę,
jeśli muszę szybko przerzucić zdjęcia na komputer. Pojawił się też nowy
przycisk LiveView ułatwiający obsługę trybu podglądu na żywo. Ponadto, D300s
nie stracił nic ze swojego pierwowzoru.
Jego obudowa
jest bardzo wytrzymała i dokładnie uszczelniona. Wszystkie gniazda starannie
osłonięto gumowymi uszczelkami, a pokrywy gniazda pamięci i baterii mają
uszczelki zapobiegające dostaniu się kurzu i wilgoci. Gumowe wykończenia,
sprawiają, że dłoń spokojnie spoczywa na korpusie i nie ześlizguje się w
trakcie obsługi aparatu. Jest to bardzo istotne, zwłaszcza przy pracy na
stadionie, kiedy to warunki pogodowe nie raz potrafią spłatać figla. D300s
sprostał nawet pracy przy meczu Polska – Anglia na „Basenie Narodowym” kiedy to
nie zostało na mnie ani jednej suchej nitki.
Kolejnym
atutem tej lustrzanki jest duży, 3-calowy ekran o rozdzielczości 920 tys.
punktów. Pozwala to na dokładne zbadanie, czy wykonane zdjęcie jest ostre. Matryca
ma 12 mp czyli o 2 mp więcej w
porównaniu z poprzednikiem. Sprawia to, że obrazy są żywsze i wyraźniejsze,
nawet przy obiektywie średniej klasy. D300s może wykonywać zdjęcia z maksymalną
predkością 8 kl/s, co jest świetnym dodatkiem przy wykonywaniu dynamicznych
zdjęć sportu. Pojawił się także pierwszy w lustrzankach
cyfrowych Nikona system czyszczenia oparty na filtrze ultradźwiękowym. Nowa
jest także najwyższa czułość, która wynosi teraz ISO 6400, bardzo pomocna przy
sztucznym świetle jupiterów. Za przetworzenie obrazu odpowiada procesor Expeed, który w połączeniu z matrycą
może wykonywać 14-bitowy zapis w formacie RAW. Dobra jakość zdjęcia to dla mnie
priorytet, więc swoje obrazy zapisuję tylko w tym formacie, mimo iż zajmują one
dużo miejsca. Takie rozwiązanie znalazło
się w zawodowym modelu Nikon D3. Z tego modelu przeniesiono także 51-polowy
autofokus z takimi samymi trybami pracy oraz z możliwością dostrojenia
autofokusa do posiadanych obiektywów.
Poprzednim
aparatem, na którym pracowałam był Nikon D7000 – znacznie nowszy model, a
jednak różnica między wykonywanymi zdjęciami jest kolosalna. D300s jest większy
i cięższy aż o 200g, ale kompletnie mi to nie przeszkadza, zwłaszcza przy
użytkowaniu monopodu.
Muszę
przyznać, że przenoszenie zaawansowanych technologii z modeli jednocyfrowych (DX)
na trzycyfrowe (DXXX) wychodzi znakomicie. Dzięki temu użytkownik jest w stanie
kupić zaawansowaną lustrzankę za dość małe pieniądze. Nikon D300s jest
lustrzanką, która pod wieloma względami dorównuje aparatom z wyższej półki. Jedyne
czego mi zabrakło, to pełna klatka, lecz po dłuższych przemyśleniach,
stwierdziłam, iż byłby to tylko problem przy obecnie posiadanych obiektywach.
Osobiście
użytkuję tą lustrzankę od dłuższego czasu i jest to super rozwiązanie, gdyż
znalazłam w niej złoty środek. Idealnie sprawdza się podczas fotoreportaży
sportowych a także zdjęć ślubnych czy pracy w studio. Autofokus pracuje bez
zarzutu, a ja czuję jeszcze większą radość z wykonywanych zdjęć. Do pełni szczęścia brakuje mi tylko profesjonalnego teleobiektywu. Obecnie cena tej lustrzanki spadła gwałtownie w dół. Powodem tego jest prawdopodobne wycofanie z
produkcji. Więc jeśli ktoś również potrzebuje takiego rozwiązania jak ja, za
dość rozsądną cenę, radzę szybko wykupywać ostatnie modele D300s z magazynów
sklepowych.
Sylwia Wiercioch
Zdjęcia wykonane aparatem:
Z ciekawością przeczytałem kto jest kto w odniesieniu do NIKON D300s. Od deski do deski. Ciekawe zadomowienie modelu :) u kobiety i na arenie sportowej. Prawdę mówiąc sport nie jest moją największą pasją. Kiedy wydarzeniu sportowemu nie towarzyszą emocje z najwyższej półki, potrafię bez kłopotu znaleźć w tym czasie inne ciekawsze zajęcia. Jednak z dużym zainteresowaniem przyglądam się Twojej reporterskiej pracy :) Wspaniała ostrość, kolory, ciekawe ujęcia, zatrzymane w kadrze emocje.
OdpowiedzUsuńW fotografowaniu jestem zupełnym amatorem i już model D60 aktualnie mnie zachwyca. Z ciekawością "zapuściłem żurawia" w internet, żeby zobaczyć co trzeba mieć (ile) na takie cacko jak Twoje.
Końcowa część recenzji, gdzie zdradzasz o aktualnych obniżkach tego modelu - to sympatyczny element całości i przydatna podpowiedź. Może warto wtedy zapodać przykład ceny i określić w jakim stopniu za mniej, jest teraz dostępny. Na odszukanych stronach znalazłem bajońską sumę :) 4199, szukałem dalej i natrafiłem na: 1699,99 ( to jeszcze więcej niż za mój model D60 ) - a w końcu się okazało, że ta ostania cena jest podana w przeliczeniu na dolary i wszystko się wyjaśniło.
W kilku dziesiątkach sklepów ceny przekraczały 4 tysiące złotych. Jeden przykład wyraził wartość 3675 zł ale był także przypadek szczególnej troski - wyceniony na sumę 9028 zł
i to już przyprawiło o zawrót głowy.
Sylwio, zdecydowanie brakuje w galerii przykładu deszczowej fotografii.
Spokojnie, ja swoją karierę zaczynałam od Nikona D80 więc bardzo podobnie. Kiedy zaczęłam zajmować się fotografią bardziej profesjonalnie, przestał mi wystarczać i ciężko mi było cokolwiek fajnego uchwycić, czy to w kościele, czy na stadionie. Za swojego D300s dałam 4190 (+ torba), a z tego co patrzyłam można już go dostać za 3675 zł (samo body). Jak na możliwości tego aparatu nie jest to aż tak duża cena. Prawda jest taka, że w fotografii więcej trzeba dołożyć od siebie, niż można zarobić :)
OdpowiedzUsuńA co do fotografii deszczowej - mam trochę zdjęć z treningów i sparingów Legionistów, postaram się dodać o tym notkę.
Miło mi, że ktoś to w ogóle czyta :)
pozdrawiam!